Autor  

Nasza recenzja wózka MINI by Easywalker w wersji spacerowej po 5 miesiącach testowania


Wersję wózka MINI by Easywalker z siedziskiem spacerowym testujemy już pięć miesięcy. To bliźniak modelu Charley, więcej wózków tej marki znajdziecie tutaj. Często dostaję na Instagramie pytania — czy jestem zadowolona z tego wyboru. Jestem! Z przekonaniem mogę powiedzieć, że nie zamieniłabym go na żaden inny. Dlaczego? Jest on idealnie dostosowany do naszych aktualnych potrzeb i możliwości. I co tu dużo mówić. — jest to naprawdę dobry miejski wózek! Wjedzie w praktycznie każdą ciasną przestrzeń miasta. Świetnie sprawdzi się w komunikacji miejskiej i pozwoli na dalsze wypady za miasto, ponieważ nie zajmuje połowy auta.

Pomyślałam, że tym razem recenzję przedstawię z dwóch perspektyw. Jedna będzie moją opinią jako mamy, a druga to recenzja okiem taty. Bo to on wózek użytkuje równie intensywnie, zapuszczając się na długie męskie spacery z naszym synkiem.

Z PUNKTU WIDZENIA MAMY

Kiedy test ciążowy pokazał dwie kreski, bardzo szybko zaczęłam doktoryzować się w temacie wózków. Pewnie już o tym wspominałam nie raz. Dziś, z perspektywy 9 miesięcy użytkowania wynalazku, jakim jest wózek 2 w 1, uważam, że… był to trochę zmarnowany czas. Przeglądnęłam wtedy jakieś 524 modele. Wyczytałam o nich wszystkie recenzje, oglądałam je na jutubach i sprawdzałam gdzie który mogę obejrzeć na żywo. Ostatecznie jednak jakaś siła, choć w zasadzie wiem co. Przygotowywanie ostatniego przed porodem produktu w sklepie, powstrzymała mnie od wycieczek w poszukiwaniu złotego graala wśród wózków. Kamil myślał bardziej racjonalnie i przycisnął temat, żebyśmy spisali te funkcje, na których nam zależy. I to był strzał w 10.

Co do gondoli nie mieliśmy jakichś ogromnych wymagań, bo wiedzieliśmy, że ten etap jest krótki. I było tak, jak przewidywaliśmy. Pożegnaliśmy ją szybko, bo po trochę ponad 4 miesiącach użytkowania. Oczywiście była ona ważna i bardzo miło wspominamy jej funcjonalność. Jednak dużo bardziej istotne było wybranie ramy, która spełni się świetne w funkcji 2 w 1. A w zasadzie to i 3, bo adaptery do fotelika to dość istotny temat. Sporo podróżujemy, a nasz maluch usypia w aucie, więc szybkie rach ciach i z auta przenosimy się na wózek. Tak, jak pisałam w recenzji naszego wózka w wersji z gondolą — poszukiwania przywiodły nas do wózka MINI by Easywalker. Oczywiście tamtą recenzję znajdziecie na blogu, gdyż pojawiła się ona w lipcu zeszłego roku.

Jakie moje oczekiwania spełniła wersja spacerowa MINI by easywalker?

  • Ma funkcję głęboko-spacerową. Chciałam, żeby siedzenie rozkładało się na płasko, bo spanie podczas spacerów przeciąga się czasem nawet kiedy wrócimy do domu. Dziecko musi wygodnie odpoczywać.
  • Nie zajmuje dużo miejsca w mieszkaniu. W zasadzie to nawet nie odczuwamy jej obecności. Kiedy stoi rozłożony zajmuje kąt przy drzwiach, bardzo często składamy ją jednym ruchem i bach do szafy. Tak, dobrze czytacie, wózek 2 w 1 trzymamy w szafie!
  • Jest mały i lekki po złożeniu. Sprawdziliśmy, że mieści się w aucie typu mini SUV z dwoma kocimi transporterami i bagażem na miesięczny wyjazd poza dom. Egzamin zdany na piątkę! 
  • zwinna i nieduża do miejskich przestrzeniach, jak się okazało — sporo podróżujemy po Warszawie tramwajem. Zawsze patrzę z podziwem na osoby, które tak zwinnie przeciskają się w tłoku z wielkimi wózkami. Ja nie mam do tego nerwów. Dlatego to, że MINI by easywalker jest mały, to dla mnie wybawienie! Ponadto jak idziemy do knajpy, to nie zajmujemy połowy restauracji. Wózek stoi po prostu zamiast krzesła i zajmuje niemalże tyle samo miejsca.

Jak widzicie — ten wózek spełnia nasze potrzeby. Trzymanie wózka w mieszkaniu, podróżowanie komunikacją, uczestniczenie w miejskim życiu i podróże do dziadków poza miasto. Dlatego jestem z niego tak bardzo zadowolona i już nie mogę doczekać się testowania kolejnego „levelu” jakim jest klasyczna spacerówka.

OKIEM TATY..

Jest kilka dziedzin wychowawczych, w których ojcowie mogą się wykazać. Zabawa, karmienie pokarmami stałymi, kąpiele, tarzanie się po podłodze, puszczanie niewłaściwej muzyki, spacery i parę innych. Od kilku miesięcy specjalizuję się w spacerach. Chyba na wszystkie sposoby testowałem wózek mojego synka, no może poza pchaniem wózka po plaży i skakaniem po lawie. Myślę, że już mogę podzielić się swoimi fachowymi spostrzeżeniami.

Nasz synek w pewnym momencie zakomunikował, na swój bobasowy sposób, że spacery w gondoli mu sie nudzą. Kółka i stelaż zostały, ale dzięki przejściówkom mogliśmy zainstalować spacerówkę. Spodobało się to Kacperkowi od razu. I tak od kilku miesięcy nasze spacery są… fantastyczne! Uprzedzając pytanie o amortyzację wstrząsów. Nic się nie zmieniło od czasów gondoli. Tak, ten wózek ma małe koła i nie nadaje się na wycieczki górskie. Choć dzięki swojej budowie byłoby to mniej uciążliwe. Mieszkam jednak na płaskim Mazowszu w ogromnym mieście, a co za tym idzie, mam inne priorytety. Choć wstrząsy nie uważam za coś strasznego w naszym przypadku – Kacperek lubi zasypiać na ostrym safari. Dlatego wybieram niewybrukowane, poorane kraterami ścieżki. No to już wszystko wiecie w sprawie relaksu.

Moje tatowe priorytety

  • waga, by łatwo było wnosić i znosić po schodach
  • zwrotność, by nie łapiąc szerokiego łuku wpasowywać się w wąskie przejścia
  • wielkość, by zmieścić się w tych wąskich przejściach
  • odległość pomiędzy dolną ramą a moimi nogami, by nie kopać w nią przy każdym kroku
  • możliwość składania pojazdu “w walizkę jak w Jetsonach.

Czym więc różni się spacerówka od gondoli? Gondola służyła tylko dziecku, które nie umie jeszcze siadać, a większość swojej uwagi przeznaczało na spanie, płakanie i jedzenie. Spacerówka to już zupełnie co innego! Oczywiście, można Kacperka położyć, ale są jeszcze dwie pozycje – półsiedząca niczym na wygodnym leżaku oraz siedząca. Można też regulować pod kolankami kąt siedziska, dzięki temu nikt nie jest skazany na ciągłe siedzenie z wyprostowanymi nogami. Oczywiście należy dziecko zabezpieczyć regulowanymi szelkami i warto założyć jeszcze obręcz, którą może nasza pociecha trzymać. Kacperek uwielbia ją łapać.

A jak taka spacerówka radzi sobie w zimie? Ano jest śpiwór, który przyczepia się rzepami i przewlekając szelkami. Nie było w tym roku możliwości sprawdzenia go w serio syberyjskich warunkach. Myślę jednak, że jest to nawet w “jesiennych” warunkach dobre i wygodne rozwiązanie. Piszę o tej wygodzie, bo nienawidzę co 5 minut poprawiać kocyka. A tak suwak z jednej i drugiej strony i można iść w świat.

Enjoy!

dr inż. Magda Mirkowicz
O Autorze

Doktor nauk o mediach, inżynier Informatyki Stosowanej. Zajmuje się profesjonalnym projektowaniem grafiki użytkowej. Od kilkunastu lat wykłada na największym kierunku Grafika w Polsce.