Autor  

10 moich ulubionych kosmetyków do makijażu


Kosmetyki co jakiś czas przewijają się na moim Instagramie. Zawsze powodują lawinę pytań — co polecam, czy warto. Lubię ładne i dobre rzeczy. Moje wyprawy zakupowe nie ograniczają się jedynie do wnętrzarskich tematów. Często zaglądam do drogerii, a przez wiele lat udało mi się odkryć produkty do makijażu, które mogę z czystym sumieniem polecić jako te, które osobiście uwielbiam. Mimo wszystko, pamiętajcie, że uśmiech jest pierwszym kosmetykiem!

Zacznę ulubieńców do make-up’u. Może nie jest on u mnie jakiś wyszukany, zawsze jednak staram się, żeby był dokładny. Jestem zwolenniczką podkreślania urody, a nie jej przerysowywania. Uważam też, że wymienione przeze mnie niżej dziesięć rodzajów kosmetyków jest absolutnym kobiecym must have. Może niekoniecznie do codziennego makijażu, ale na niektóre wyjścia przyda się przecież coś więcej niż puder, róż i błyszczyk. Co lubię i polecam?

10 moich ulubionych
kosmetyków do makijażu


 

Bronzer „Sunny Bunny”

Too Faced


Wylądował w mojej kosmetyczce całkiem niedawno i czuję, że zostanie ze mną na długo. Piękny, rozświetlający brąz, który nie robi pomarańczowych plam. Mam lekko różowy odcień skóry i w duecie z nim dobraliśmy się wyjątkowo dobrze. Rozświetlenie, które daje, jest jak muśnięcie złotem. A jak wiecie złoto ma u mnie wielkie względy! W dodatku to piękne opakowanie! Marka Too Faced wie czym skusić kobietę.


=

Pomadka „Lipfinity”

Max Factor


Nie znam nic trwalszego do malowania ust. Dwufazowe (najpierw farbka, później balsam) pomadki Lipfinity naprawdę trzymają się cały dzień, nie rozmazują, nie odbijają, można zjeść konia z kopytami mając ją na ustach — i ani drgnie. Poleciłam ją mamie i uznała, że nigdy więcej nie kupi innej szminki. Mam ją w kilku odcieniach, ale najczęściej sięgam po tej ze zdjęcia, czyli Tanned Rose.


Rozświetlacz „Mary-Lou Manizer”

theBalm


Jak dobrze, że theBalm jest już łatwo dostępne w Polsce. Moim pierwszym zakupem był ten rozświetlacz. Świetnie sprawdza się także jako cień do powiek. Zawsze przemycę go trochę do makijażu oka. I znów — to opakowanie…


Puder trasparentny „Translucent”

Laura Mercier


Czasem są dni, w które nie lubię mieć na twarzy podkładu i korektora. Nie mam najgorszej cery, więc mogę sobie na to pozwolić. Poza tym nie lubię przesadnego efektu maski na co dzień. I z taką wizją poszłam do drogerii, gdzie zaproponowano mi właśnie Laurę. Nie lubię, kiedy puder sypki daje wrażenie spięcia skóry. Ten jest bardzo lekki i przyjemny. Zdarza mi się dawać pod niego, poza ukochanym podkładem Clarins, krem BB Laura Mercier. Świetny efekt, polecam!


Róż „Pinch O’ Peach”

MAC


Od kilku lat nie zmieniłam koloru różu. Kończy się, kupuję nowy i tak w kółko. Raz dobrze dobrany sprawił, że nie czuję się tak dobrze w żadnym innym. Kosmetyków MAC nie trzeba reklamować, to fantastyczna jakość, dlatego w tym zestawieniu znajdą się dwa produkty tej firmy.


Korektor „Pro Longwear”

MAC


Tak samo jak róż, jest niezastąpiony. Na zdjęciu widzicie już prawie skończony, aktualnie na toaletce stoi już nowe opakowanie. Ja używam koloru NC20, od 4 lat! Próbowałam zliczyć, ile ich już miałam, ale nie mogę ustalić czy 4 czy 5. Uznajmy bilans, że jeden na rok. Mam do niego tylko jeden zarzut. Nie da się wygrzebać całości produktu, a próba odkręcenia kończy się rozwaleniem opakowania, jakbym włożyła do niego petardę… Wiem, co mówię, jedno (pierwsze) właśnie tak „unicestwiłam”.


Podkład  „Skin Illusion”

Clarins


Wyżej napisałam, że nie muszę stosować mocnego krycia, dlatego kiedy odkryłam ten podkład, uznałam go za must have. Najpierw trafił do mnie w postaci próbek z drogerii, które wypróbowałam w domu, mimo lekko za ciemnego koloru. Uznałam, że jest fantastyczny i poszłam po dobranie już idealnego odcienia. Nigdy nie trafił mi się lepszy podkład, a uwierzcie mi, przewinęło się ich trochę.


Maskara do brwi „Brow Artist”

L’Oreal


Dobrze podkreślone brwi to podstawa makijażu. Zaraz obok rzęs. Nie przepadam za cieniami do nich, bo efekt wydaje mi się nieco sztuczny, dlatego zdecydowałam się na maskarę. Zawsze staram się mieć idealnie wyregulowany kształt oraz hennę na brwiach, bo jako naturalna blondynka mam je bardzo jasne, a zdecydowanie lepiej czuję się ciemnych.


Tusz do rzęs „Scandaleyes Lycra Flex”

Rimmel


Jedna z najlepszych maskar jakie miałam! Próbowałam używać tuszy z różnych półek, a ta daje absolutnie wspaniały efekt. Nie są mi potrzebne żadne kępki do zagęszczania rzęs. Mogę ją porównać do Diorshow od Diora, ale wygrywa ceną. Szczególnie, że ten kosmetyk wymieniany jest co 3 miesiące.


Paletka cieni „Semi Sweet”

Too Faced


Od razu mówię, że nie jest to jedyna paletka, jaką mam, bo jestem od dawna zadeklarowaną fanką cieni Inglot. Jednak skusiłam się na Semi Sweet, po jej recenzjach na YT. Potrzebowałam też odmiany. Fajny dobór kolorów, praktycznie każdy pasuje mi do moich naturalnych look’ów. Kolory bez szaleństw, ale chyba o to chodzi! Kiedyś, będąc jeszcze na studiach, lubiłam kolorowe cienie, na oku nie raz szalała zieleń. Czy z tego się wyrasta? Niewątpliwie u mnie tak było, bo już nigdy nie porzucę odcieni NUDE. Żeby nie wiem co!


A jakie są Wasze największe odkrycia makijażowe?


Mam nadzieję, że wkradający się tu od czasu do czasu temat
urodowo-kosmetyczny przypadnie Wam do gustu! Dajcie znać w komentarzach.
Może ośmielę się na więcej takich zestawień i podsumowań

Enjoy!!

magda

dr inż. Magda Mirkowicz
O Autorze

Doktor nauk o mediach, inżynier Informatyki Stosowanej. Zajmuje się profesjonalnym projektowaniem grafiki użytkowej. Od kilkunastu lat wykłada na największym kierunku Grafika w Polsce.

PODOBNE WPISY

10 najbardziej kobiecych flakonów perfum
10 najbardziej kobiecych flakonów perfum
May 05, 2017