6 największych błędów, które popełniliśmy urządzając mieszkanie
Ufff! Większość niezapowiedzianego, chociaż planowanego, remontowego chaosu mamy już za sobą! Przy tej okazji postanowiliśmy zwierzyć się przed światem z największych błędów, które popełniliśmy urządzając nasze mieszkanie 5 lat temu. Tak! Choć wszystko ładnie wyglądało, nie sprawiało nam tyle radości, ile powinno. Większość błędów wynikało z pospiesznego planowania i chęci jak najszybszego zakończenia remontu. A potem trwanie w tym „nieestetycznym tworze” z przeświadczeniem, że jakoś to będzie. Z każdym opisanych niżej punktów już się pożegnaliśmy. W zeszłym tygodniu postawiliśmy niemalże „kropkę nad i”. Na dzień dzisiejszy zostało nam tylko wstawienie jednego mebla i paru półek, na które musimy jeszcze chwilkę poczekać. Kiedy tylko się już wszystko pojawi — od razu się o tym dowiecie. Tymczasem… zobaczcie jakie były najbardziej nieprzemyślane rozwiązania, o usunięciu których marzyłam właściwie od dnia ich powstania. Na szczęście mamy tony archiwalnych zdjęć, więc mogę spokojnie zilustrować ten miniony etap w życiu naszego mieszkania.
1. ŚCIANKA Z „KAMIENIA”
Nasz największy wnętrzarski błąd. Te kilka lat temu kamienna ścianka była w modzie. Sama, zauroczona jej ślicznym, kobiecym stylem, nie pomyślałam, że z czasem może mi się to znudzić, a moda minąć. Nie spodziewałam się również, że ten moment nastąpi tak szybko. Ścianka w założeniu miała nadawać salonowi charakteru. Być mocnym wizualnie punktem. I była. Z tego też powodu bardzo męczyła. Co prawda, wybrałam białą, by nie niosła na sobie całego ciężaru pomieszczenia, ale i tak to było już za dużo. A i wiecie – „cegiełka” była tłem dla telewizora… – to był naprawdę kiepski i KICZOWATY pomysł.
2. PODWIESZANY ŻYRANDOL
Podwieszany żyrandol, to jedno z dwóch nieporozumień z wykonawcami. Ale nie chcę nas tym tłumaczyć. Choć na papierze fajnie wyglądała taka puszka, to kiedy przyszliśmy na ocenę pracy i kiedy Kamil pytająco na mnie spojrzał, wiedziałam już, że ten potworek nie powinien nigdy się narodzić… Myślałam sobie, że to będzie fajne, główne światło, które będzie wieczory oświetlało pięknym ciepłym blaskiem. Dzięki niemu będziemy mieli przytulnie i domowo. Nie było. Wieczory spędzaliśmy przy innych lampach. To w połączeniu z wiszącym pod nim żyrandolem sprawia, że wypieki na naszych policzkach palą nas ze wstydu.
3. BRAK OŚWIETLENIA NAD STOŁEM
Nie wiem jak to możliwe, ale pobiłam rekord niezdecydowania estetycznego i czekałam 5 lat na żyrandol nad stołem! Tak, brak żyrandola bezpośrednio nad nim jest kolejnym naszym błędem. Biję się w pierś. Przyjacielskie kolacje, czy wieczorki z grami planszowymi przy stole w salonie nie były tak miłe, jak mogłyby być. Nie zamontowaliśmy wygodnego światła. Nawet pracować się tam nie dało. Zwalałam to na źle zaprojektowaną elektrykę. Tak, tak. Puszka z kablami znajdowała się zaraz obok tej nieszczęsnej ścianki działowej. Tak więc zostało, bo nie wiedzieliśmy gdzie będzie dokładnie stół… Prawdziwa głupota. Na idealny moment do naprawienia tego błędu czekałam do zeszłego tygodnia!
4. NIEPRZEMYŚLANA ŚCIANKA DZIAŁOWA
Kolejnym nieporozumieniem była kiepsko przemyślana ścianka działowa pomiędzy salonem a biurem. W sumie to była ona W OGÓLE NIE PRZEMYŚLANA. Na początku chciałam postawić tam ścianę z luksfer. Podliczyłam sobie wówczas koszty i wyszło, że musielibyśmy wówczas z czegoś zrezygnować, dlatego dałam się namówić na ścianę z matowym oknem. Oczywiście nie wiem czemu wybraliśmy ramę z ciężkiego wizualnie, czarnego drewna, w kolorze paneli na podłodze. Pomysł idealny, prawda? Ścianka tylko i wyłącznie przyciemniała moją, i tak ciemną, pracownię. Tak źle się tam zaczęłam czuć, że zmieniłam jego charakter — wysłałam tam regały z książkami, postawiłam mniejsze biurko i pomalowałam ciemne deski na biało. Rozpaczliwa próba ratowania tej przestrzeni. Ostatecznie kazałam to wywalić, a w to miejsce wstawić piękne półki. Projekt jest już gotowy i czeka u stolarza. Kiedy tylko je wmontuję w to miejsce, od razu się pochwalę! A rendery możecie zobaczyć na niżej, jak zawsze przygotował mi je mój przyjaciel Damian
Rendery:
5. ROLETY Z MARKETU BUDOWLANEGO
Wiecie, że kiedy piszę ten post, to jestem w oczekiwaniu na ekipę montującą zamówione na wymiar piękne, drewniane żaluzje? Rolety z marketu budowlanego to dowód przesadnej i głupiej oszczędności. Dowiedzieliśmy się o tym dopiero po latach. Jak tu się odgrodzić od sąsiadów wieczorami? Oczywiście, że rolety! Jak ochronić się przed agresywnym letnim słońcem? Rolety. Pomysł świetny i tani. Jasne… Przymocowanie ich do moich okien nie było już takie fajne. Za lekka taśma powodowała odpadnięcie rolet, a za mocny… No teraz, przed zamocowaniem żaluzji, odczuwam dotkliwie wybór mocnej, silikonowej taśmy. Przy okazji ich wymiany zrezygnowałam również z… firanek w salonie. I z doyskałam pół salonu!
6. NIEPOWIESZONY TELEWIZOR
Kamienna ścianka powodowała, że baliśmy się na niej wieszać telewizor. W konsekwencji tego, musieliśmy pod telewizorem postawić długą komodę, która zabierała mnóstwo miejsca. Teraz, po pozbyciu się tej ścianki, telewizor również zawisnął. I nagle okazało się, że znowu zyskaliśmy na przestrzeni! Choćby ta, która była nad nim. Lekkie podniesienie go uzupełniło ścianę wizualnie i teraz jakakolwiek dekoracja w tym miejscu będzie miała odpowiedni oddech i nie będzie tak obca jak do tej pory.
Macie jakieś przemyślenia odnośnie swoich mieszkań?
Może też doszliście po kilku latach do wniosku, że coś było kompletnie nietrafione?
Podzielcie się w komentarzach!
Enjoy!!
- 22 January 2018
- 26 komentarzy
- 6
- biuro, salon