Drugie życie gipsówki
O tym jak bardzo zakochaliśmy się w złocie, mogliście ostatnio przeczytać w obszernym poście z metamorfozą naszej sypialni. Cała masa pozytywnych opinii oraz zachwytów z Waszej strony, była potwierdzeniem, że warto było dać się ponieść i zaszaleć! Zawsze wychodzę z założenia, że urządzając mieszkanie, trzeba robić to, co nam się podoba. Cieszę się, że przegoniliśmy nudne brązy i zainspirowaliśmy innych do podobnych zmian!
Wciąż urządzamy sypialnię, ale już tylko (i aż) detalami. Ostatnio pojawiły się w niej m.in. nowe obrazy i świeczniki od przyjaciół. Uwielbiam kiedy poza bibelotami w mieszkaniu znajdują się świeże kwiaty. Staram się wymieniać je na bieżąco, ale czasem albo nie mam czasu, albo zwyczajnie zapomnę. Szukam wtedy pomysłów na to z czego je zrobić, bez ciągłego biegania do kwiaciarni lub na łąkę. I tak wpadłam na pomysł, że dać gipsówce „drugie życie”.
Gipsówka wróciła do łask całkiem niedawno. Zwykle kojarzyła nam się z kwiatem „towarzyszącym” goździkom, dawanym w prezencie w PRL-owski Dzień Kobiet. Nigdy nie zapomnę, kiedy odkryłam ją „na nowo” pod hasłem „baby breath” na Pinterest. Zakochałam się bez pamięci! Kiedy wpadałam do kwiaciarni po sam bukiet gipsówki i nie dobierałam do niej żadnych kwiatów, panie patrzyły na mnie bardzo podejrzliwie, nie do końca rozumiejąc moją koncepcję i zachwyt tym kwiatem. Wygląda pięknie i nie raz widziałam ją jako jako motyw ślubny.
Jej świeży bukiet zdobił nasze mieszkanie blisko dwa tygodnie (!), a kiedy kwiatki były już podsuszone — postanowiłam pomalować je na złoty kolor. To banalny pomysł, niesamowicie łatwy do wykonania, a powstała dekoracja jest bardzo trwała i może nam zastąpić świeżo ścięte kwiaty. A co najważniejsze, jest „kotoodporna”!
A Wy jakie macie swoje sposoby na przedłużenie życia kwiatom?
Może macie jakieś pomysły na dekoracje z suszonkami?
Enjoy!!
- 15 July 2016
- 6 komentarzy
- 4
- do domu, różne DIY, sypialnia