Tatuaż – dzieło sztuki
Coś czuję, że to będzie trudny temat. Mimo przyjaznych oraz miłych opinii, spotkałam się oczywiście i z negatywnymi zdaniami. Mam tatuaże i chciałabym Wam o tym opowiedzieć. Nie ma tutaj żadnej skomplikowanej ideologii, po prostu podobają mi się one i zdecydowałam, że będą zdobić moje ciało.
Zewsząd słyszałam zdania, że na jednym tatuażu się nigdy nie kończy. Okazuje się, że sporo w tym prawdy. Mając głowę pełną pomysłów, i po tym, kiedy zrobiłam pierwszy krok, wiem, że sowa i kotwica nie będą moimi ostatnimi. No cóż, wychodzę z założenia, że ludzie kreatywni nie boją się wyróżniać! Pamiętajcie jednak, że kreatywność można rozpatrywać na wiele sposobów, bo to bardzo złożony proces. Od niej już tylko rzut beretem do twórczości. A ta jest… w zasadzie wszystkim! Jej celem jest ukazanie piękna za pomocą różnych środków czy dziedzin. Dlatego też dochodząc o sedna sprawy – tatuaż jest dziełem sztuki. Twórczością, której wyrazem jest obraz na ciele człowieka. Decydując się na niego, dajemy pozwolenie, żeby artysta naznaczył nas swoją estetyką, kreatywnością i warsztatem. Musi to być decyzja dojrzała, bo dzieło to, będzie towarzyszyć nam już zawsze.
Kiedy więc przyjdzie Wam do głowy pomysł, że chcecie mieć tatuaż, to pomyślcie nie tylko o tym, co to będzie, ale kto go Wam wykona, jakim jest artystą, jaką ma wrażliwość i czy jego estetyka nie mija się z Waszą. Zawsze będą kładła na to nacisk – to musi być mądra decyzja. Nie mam w tym poście zamiaru namawiać Was do tatuowania się. Po prostu postanowiłam przybliżyć temat, o który dostaję masę zapytań – gdzie, czy boli i jak wygląda sam proces powstawania tatuażu.
Gdzie?
Ja wybrałam znajome studio Dirty Lust Studio w Warszawie. Poza znakomitą Iwonką, która jest autorką mojej sowy na plecach, pracuje też tam kilku innych zdolnych tatuatorów. Każdy wydziarany od stóp do głów, przyjazny i diabelsko zdolny! Obserwowanie ich przy pracy jest obcowaniem z artystą i ze sztuką. Chcecie klasyczny tatuaż? Idźcie do Yvonne Heartman (Iwonka). Chcecie akwarelowe? No to jak nic — walcie do Szumi (Marty). Realistycznie? To Kuba. Wzorki? A to idealna będzie Aniela. Świetna ekipa.
No ale jak wybrać odpowiednie miejsce? Mam strasznego stracha przed chorobami, których można nabawić się przez ingerencję ciał obcych w moje ciało. Brzmi jakoś to okropnie. W każdym razie najważniejsze jest to, czy miejsce jest bezpieczne i sanitarne. Idąc do studia, w pierwszej kolejności rozejrzyjcie się i dopytajcie, jak zabezpieczają sprzęt do tatuażu i siebie. Powinno być jak u dentysty – igły i inne urządzenia wyjałowione, w jednorazowych sterylnych opakowaniach. Pamiętajcie, tatuaż to robota na otwartej ranie, więc lepiej by było tak, jak należy.
Skoro już mamy pewność, że jest bezpiecznie, zwróćcie uwagę na klimat miejsca. Może to takie moje fanaberie, ale dziwnie bym się czuła, gdyby mój pierwszy, piękny tatuaż powstawał w miejscu, w którym na pierwszy rzut oka mogłaby się odbyć czarna msza lub w miejscu, które wygląda jak melina jakiegoś gangu. W Dirty Lust Studio znajdziecie mistrzowski eklektyzm! Meble jak u bogatej babci, połączone z domkiem myśliwskim wujka, kościołem gotyckim, horrorem i pracownią plastyczną. A na zewnątrz stara warszawska kamienica, porośnięta jakąś pnącą się rośliną niczym z gotyckich klimatów Tima Burtona.
Co sobie wytatuować?
To, co się podoba! Ale najważniejsza zasada, moim zdaniem — lepiej sobie odpuścić tatuaż, niż wytatuować coś, z czym się nie identyfikujemy lub co jest po prostu nie w naszej estetyce. Najlepiej, moim zdaniem, unikać wzorów, które są teraz modne. Moda to kiepski doradca, no, chyba że w modę niechcący się wpasowaliśmy (jak mój mąż z brodą! :D). Wcześniej, czy później może okazać się, że „wszyscy taki mają”. Trzeba zadać sobie pytanie, czy na pewno ten wzór będzie moim wzorem za 10 lat? Lepiej poczekać i przekonać się, czy dany styl i temat jest dla nas czymś więcej, niż tylko jakimś tam etapem w życiu.
Czy boli?
Pytanie, które zadawane jest chyba najczęściej. Czy boli? Mój mąż fajnie to określił. Uczucie bólu, które towarzyszy robieniu tatuażu jest podobne do… włożenia ręki między kotłujące się koty. Z tą różnicą, że posunięcia ostrza są precyzyjne, głębokie i mniej gwałtowne. Potem piecze. Jeśli ktoś mówi, że tatuaż nie boli – albo kłamie, albo lubi ból. Mnie to bolało. Oczywiście, wszystko też zależy od miejsca, które wybraliśmy oraz jego unerwienia. Może być tak, że niewiele poczujecie, a może być tak, że w połowie będziecie chcieli zrezygnować. Nie wykluczam też sytuacji, w której 2-metrowy twardziel popłacze się jak dziecko, a lekka, zwiewna dziewczyna ledwo zauważy, że to już. Iwonka i Szumi (tatuatorki, całe wydziarane) mówią, że każdy kolejny boli coraz bardziej.
Przymiarka
Każdy wzór można „przymierzyć” przed tatuowaniem. Co to znaczy? Kalkowanie na skórę może być wielokrotne, w różnych miejscach. Musimy być w końcu pewni, że to, co powstanie na naszej skórze, na pewno dobrze wygląda w miejscu, które wybraliśmy. Na swoim przykładzie mogę zdradzić, że sowa początkowo miała być na łopatce i miała być mniejsza. Po przymiarkach okazało się, że środek pleców to po prostu idealne miejsce dla tego wzoru. Tatuator może też balansować jego wielkością, są w końcu takie cuda jak skanery, fotoszopy i drukarki
Tatuowanie
Czas, jaki musimy poświęcić na tatuaż, zależy od wielkości i skomplikowania wzoru oraz umiejętności tatuatora. Taki jak moja sowa powstaje około 4 godzin (to tylko czas tatuowania), a przykładowo kotwica to kwestia 15 minut. Na początku powstaje szkic, który potem rysowany jest przez kalkę i odbijany na skórze. Nawet nie wiedziałam, że tatuator tyle razy musi narysować dany wzór.
Po podjęciu decyzji jaka wielkość i gdzie, przychodzi czas na wyciągnięcie igieł i farb. Tatuowanie z reguły rozdziela się na dwa etapy, kontur i wypełnianie. Moja sowa powstawała za jednym zamachem, ale większe tatuaże wykonywane są w np. 2 sesjach. W pierwszej robi się kontur, a w drugiej wypełnienie – cieniowanie i kolor. I mówię tu o jednym wzorze, a nie o całych rękawach czy plecach.
Ile to kosztuje?
Musicie pamiętać co wchodzi w cenę tatuażu. Zrobienie go wymaga czasu i talentu. I za te obie rzeczy trzeba zapłacić. Po pierwsze tatuator musi poświęcić czas na stworzenie takiego wzoru, który chcielibyście nosić na sobie do końca życia. Tego po prostu nie da się odwalić. Można, ale czy ktoś chce godzić się na niepasujący mu wzór? Kiedy już ustalicie, że to, co powstało jest super, to taka Iwonka musi jeszcze raz narysować ten wzór na kalkę. To też chwilkę musi zająć. Ostatecznie czas tatuowania opisałam wyżej. Ceny są ustalane indywidualnie, tutaj nie jestem w stanie podać Wam konkretnych stawek, musicie zapytać w studio, które wybraliście. Każdy wzór jest inny, tatuatorzy też różnie cenią pracę. Jak chcę Wam tylko przybliżyć fakt, że płacicie za dzieło sztuki na swoim ciele.
A co po tatuażu?
Postanowiłam, że nie będę Wam opisywać procesu pielęgnowania, bo byłoby to duplikowanie informacji, które w sieci już są bardzo dobrze opisane. Jeśli jesteście zainteresowani tym, co się dzieje „po” i jak dbać o świeży tatuaż, bo w końcu jest to żywa rana — zaglądnijcie do Kasi Gwizdały na jej bloga Innooka, gdzie opisany jest cały proces pielęgnacji tatuaży.
Mam nadzieję, że przybliżyłam Wam temat, który jest dość trudny, za wielu uważany za niekobiecy. Wszystko jest jednak kwestią własnych preferencji i tego, co mieści się w ramach naszego poczucia estetyki. Pamiętajcie o tym!
- 17 February 2015
- 37 komentarzy
- 0
- poradnik, wspomnienia