foto kwiecień! :)
W zeszłym miesiącu, kiedy przedstawiałam Wam fotorelację z mojego Instagrama – byłam zdziwiona jak bardzo szybko i intensywnie minął mi marzec. Kwiecień jednak pobił go maksymalnie. Nie wiem jak, ale mamy już majówkę, więc nadszedł czas na kolejne podsumowanie
Po pierwsze – zaczęło się od wizyty w opływającej sławą „Mące i wodzie”. Nie wiem czemu, ale spodziewałam się znacznie więcej od knajpy, o której słyszy się od miesięcy same ochy i ahy. Idealnie pierwsze wrażenie, relację i recenzję opisał mój mąż na swoim blogu karmiesmoki.pl. Nie mogłabym się nie zgodzić, wiec zapraszam Was do poczytania.
Na Insta pojawiła się też seria selfie. Przecież profil bez nich to nie profil Nie wiem już co wzbudziło większy zachwyt – moje idealnie wyprostowane włosy czy kuchnia w tle :)))) nie mniej jednak czuję się fantastycznie w coraz dłuższych blond włosach i uroczyście obiecuje, ze już nigdy nie będzie ani krótkich, ani tym bardziej ciemnych
Będąc w temacie kuchni muszę przyznać, ze ostatnio wyjątkowo pojawiła się na zdjęciach kilkukrotnie. Zwykle panuje tam chaos, a w ferworze walki z garami rzadko kiedy mam czas na pstryknie. Po za tym dokupilam do niej kilka drobiazgów i one zachęciły mnie do przemeblowania na wiszącej retro witrynce. Robiąc miejsce na ekspres do kawy, który mam w planach zakupić, przeniosłam z blatu roboczego puszki od Katie Alice i od razu zrobiło się bardziej pastelowo. Niedługo zabraknie mi miejsca na te wszystkie pierdoły, wiec muszę trochę z nimi przystopować
Sezon balkonowy w pełni. Obiecałam sobie, że nie odpuszczę i przed świętami obsadzę w kwiaty cały taras. I tak też się stało. Mam nadzieje, że pięknie zielone pędy szybko obrosną mi obręcz i zrobi się jeszcze bardziej przytulnie. Odkąd pojawiły się kwiaty przyjemniej spędza mi się na tarasie kawowe poranki. Ostatnie dni były tak słoneczne, ze z wielką przyjemnością rozkoszowałam się śniadaniami przy ciepłym wiaterku.
Nie tylko ja cieszę się piękna pogoda wsród roślin. Koty są w conajmniej siódmym kocim niebie i czekają tylko na nasz powrót z pracy i otwarcie drzwi balkonowych bez limitu :) Oh, i jeszcze mój czepek, który wzbudził tyle entuzjazmu.
W kwietniu nie obeszło się też bez większych zakupów. W końcu zdecydowałam się na moje pierwsze jabłuszko i sprawilam sobie prezent w postaci iPada Air. Oh i ah do potęgi. Nie wiem czemu tak długo się z jego zakupem, ale wiem jedno – nie oddam, nie zamienię i nie powiem złego słowa. Urządzenie idealne i w dodatku jest moją spóźnioną nagrodą, bo pożegnałam już 30 kilogramów! Ale o tym innym razem….
Kochani, życzę Wam udanej majówka i uciekam na spacer,
ponieważ w końcu jestem w moim ukochanym Nisku i chcę się nim nacieszyć
- 1 May 2014
- 17 komentarzy
- 0
- wspomnienia