11 gadżetów, które przydają się na diecie
Długo nosiłam się z zamiarem napisania tego postu. Serio! Z jednej strony uważałam, że lista, którą poniżej widzicie, jest oczywista i po co mówić takie rzeczy. Z drugiej ciągle zasypywana byłam (i jestem dalej) prośbami, jak ogarnąć dietę. Nie tylko co robić, ale i jakie mam do tego narzędzia. Tak właściwie, to nie potrzebujecie żadnego z nich, ale każde z nich ułatwia osiągnięcie wyznaczonego celu. Nie raz miałam borykałam się z głupimi problemami typu, jak higienicznie przenieść jedzenie. Bywały też frustrujące chwile spowodowane tym, że pół dnia spędzałam w kuchni robiąc potrawy… siekanie warzyw spędzało mi sen z powiek, aż nie dostałam od mamy siekaczki do nich. Nagle pojawił się czas i wygoda! I w sumie każda z tych rzeczy jest takim moim krokiem milowym, więc dzielę się ta listą z ciepłym serduchem!
11 gadżetów, które przydaje się na diecie
01 Lunchbox — fajny i wygodny pojemnik na jedzenie jest naprawdę motywujący. Najbardziej lubię te, które mają oddzielne pojemniczki (tzw. bento), możemy wtedy wymieszać sobie składniki np. sałatki tuż przed jedzeniem. Jeszcze fajniej jak mają w komplecie sztućce, bo nie raz zdarzyło mi się o nich zapomnieć, kiedy nakładałam jedzenie do zwykłego pojemnika.
02 Termos na obiad — wygodna sprawa, jeśli nie mamy gdzie podgrzać posiłku, a nie chcemy jeść „na mieście”. Ja generalnie unikam jedzenia w knajpach, robię to naprawdę w drodze wyjątku, ponieważ wolę kontrolować co jem. Wyjście na obiad ze znajomymi czy kolację z mężem jest jak najbardziej ok, ale niekoniecznie 7 dni w tygodniu :))) Taki termos to super rozwiązanie, bo zjemy ciepły obiad, a to niezwykle ważny posiłek w ciągu dnia.
03 Kubek termiczny — jest jedyną rzeczą, którą ZAWSZE biorę ze sobą do pracy. Jeśli biorę kawę, to po to, żeby nie pić jej na mieście — po pierwsze, kawa na mieście kosztuje 10 razy tyle co ta zrobiona w domu, a po drugie, oferty kawiarni kuszą posłodzonymi syropami i innymi dziwactwami typu pumpkin latte, a tego na diecie czy nie — należy unikać. Jeśli nie kawa, to w moim kubku ląduje zielona herbata, dużo lepsza niż soki czy inne rzeczy, które czekają na półkach sklepów, żeby ugasić pragnienie.
04 Butelka z wymiennym filtrem — wygodne i ekologiczne. WARTE swojej ceny. Posiada filtr węglowy, więc możemy napełnić butelkę wodą z kranu i pić ją od razu przefiltrowaną. A woda na diecie jest szczególnie ważna!
05 Miarka z wagą — nie ukrywam, że na mojej diecie, szczególnie podczas wychodzenia z postu Dąbrowskiej, waga i miarka kuchenna okazały się najlepszymi przyjaciółkami. Ta jest o tyle wygodna, że od razu jest miarą płynów i produktów sypkich, która ma w sobie wagę. Czasami zapominamy, że wiele napojów ma kalorie, których nie widzimy, a kilka „kawusi” typu latte czy cappucino to sporo kalorii ze względu na mleko.
06 Siekacz do warzyw — nie wiem jak to możliwe, że ten gadżet wylądował w naszej kuchni dopiero jak robiliśmy post Dąbrowskiej, ale już nie wyobrażam sobie bez niego życia! Sałatki czy pasty nie są już takie straszne, ponieważ cebula czy papryka dosłownie kroją się same
07 Wyciskarka wolnoobrotowa do soków — według piramidy zdrowego żywienia z 2016 roku, warzywa i owoce powinny być połową tego co jemy, i to w jak największych ilościach i jak najczęściej, pamiętając o proporcji 1/4 owoców i 3/4 warzyw. Soki są ku temu idealną okazją, a można je zrobisz super szybko i praktycznie wszystkich warzyw i owoców. Tak, tak, warzyw! Nie tylko owoców Ja mam dostawkę do robota kuchennego Kitchen Aid, ale wiele moich koleżanek korzysta z wyciskarek wolnoobrotowych dostępnych na rynku i bardzo je sobie chwalą.
08 Wirówka-suszarka do sałaty — jeśli mycie sałat, rukoli czy szpinaku było Twoją zmorą, bo moją było i to ogromną, to ten gadżet rozwiązuje sprawę. Od razu mam ochotę jeść więcej sałatek, ponieważ suszenie jest superszybkie i turbowygodne.
09 Waga kuchenna — bardzo ważny przyrząd, który nasze dawki na oko przetworzy w faktyczną wagę składnika potrawy. Właściwie to jest małą powtórką z punktu 05. Konieczne jest pilnowanie tego, ile się je. Zwłaszcza podczas diety. W końcu, w pewnym momencie głos w głowie coś uświadomi – „tylko tyle mi wystarcza, by się najeść?”
10 Waga łazienkowa — największy wróg, którego można spotkać w łazience? Nie! Warto pogodzić się z tą panią i zaprzyjaźnić. Waga łazienkowa potrafi być dobrym przyjacielem informującym o kolejnych sukcesach w utracie wagi. No i wiernym doradcą, który ostrzega przed konsekwencjami drobnych, ale masowo czynionych grzeszków.
11 Planer! — kontroluj, zapisuj, motywuj. I najlepiej zacząć od siebie. Ja zawsze jestem sobie pod ręką. Pierwszą osobą, która potrzebuje takiego wsparcia i kiedy go sobie zapewnię, mogę zająć się innymi. Bez jakiegokolwiek planera, moja dieta byłaby pasmem ciagłego zgadywania, brodzenia po omacku i wymyślania. A tak, mając przed sobą wyzwanie, mogłam je kolejno planować w takim plannerze.
Macie jakieś swoje własne gadżety, którymi chcecie się podzielić w komentarzu? Zapraszam!
Wpis zawiera linki afiliacyjne.
- 19 October 2018
- No Comments
- 3
- dieta